– Panie Prezydencie, na jednym ze spotkań wyraził Pan opinię, że kryzys może być dla nas szansą. Jak Pan widzi możliwości rozwoju Kielc w tym trudnym okresie?
– Przede wszystkim musimy wykorzystać wszystkie pieniądze unijne, i pomimo pewnych kłopotów finansowych, które zresztą dotyczą wszystkich samorządów, powinniśmy maksymalnie wykorzystać perspektywę lat 2007- 2013, a zatem z unijnej kasy wziąć tak dużo, jak tylko to możliwe. Może zdarzyć się tak, że w następnym okresie, tj. w latach 2014-2020 kolejne pieniądze mogą być dla nas niedostępne, bo nie będziemy spełniać twardych warunków, dotyczących posiadania wkładów własnych. Ale to czarny scenariusz, najgorszy z możliwych i mam nadzieję, że nie będzie nas dotyczył.
Żeby jednak nie zaistniał – róbmy to, co do nas należy.
– Czyli?
– Najważniejszą inwestycją, która rozpocznie się w przyszłym roku, będzie przebudowa wyjazdu z miasta na trasę krajową nr 73, wyceniana na 160 milionów złotych. Zrewitalizowany będzie teren przy Wojewódzkim Domu Kultury. Ta sama inwestycja obejmuje połączenie ulicy Wojska Polskiego z ulicą Krakowską – przewidywany koszt to 18 milionów złotych.
Jest kilka inwestycji, które należy zrealizować po to, żeby za dwa lata w Kielcach ludziom chciało się żyć. Są miasta w Polsce, gdzie ich mieszkańcy kończą pracę o godzinie 17, a do domu trafią na dwudziestą, bo mają problem z przemieszczeniem się. Chciałbym, aby u nas było inaczej, lepiej. Przyjazne miasto, dobre warunki życia mogą być ważnym argumentem, by młodzi i ambitni tutaj wracali, by zechcieli osiedlać się ci, którzy mają duży potencjał i poważnie myślą o ulokowaniu swoich biznesów w Kielcach. Działamy w tym kierunku. Przykładem może być, funkcjonujący od roku, Kielecki Park Technologicznego, którego jednym z najważniejszych zadań jest tworzenie doskonałych warunków dla inwestorów. Poza gotową infrastrukturą, taką jak Inkubator Technologiczny i Centrum Technologiczne, Park dysponuje także terenami inwestycyjnymi. Jedna z działek już została włączona do obszaru Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Starachowicach. Dziś funkcjonuje tu około 80. firm, niektóre z nich poprzenosiły się z Warszawy czy Krakowa. Ich właściciele uważają, że w Kielcach znaleźli dobre warunki do prowadzenia interesów. Tutaj swój biznes postanowili ulokować przedsiębiorcy z Włoch, Belgii oraz Francji. Dzięki działalności Kieleckiego Parku Technologicznego północno-zachodnia część miasta zmienia swój charakter.
Nie mamy terenów inwestycyjnych, dlatego musimy postawić na nowe technologie, na rozwój intelektualny – na pożytki płynące z tego, że mamy uniwersytet i politechnikę. W tym widzę ogromną szansę na rozwój Kielc. W mojej ocenie dynamika rozwoju miasta ustrzeże nas przed skutkami kryzysu, a przynajmniej znacznie je złagodzi. Oczywiście, nie obędzie się bez oszczędności. Cięcia będą przede wszystkim dotyczyły wydatków bieżących. Rok 2013 pod względem finansowym będzie najtrudniejszy w ostatnich 10. latach kieleckiego samorządu. Będziemy jednak realizować ważne dla miasta inwestycje współfinansowane ze środków unijnych, na inne prawdopodobnie nie będzie środków. Na inwestycje chcemy przeznaczyć łącznie 200 mln złotych, a taka proinwestycyjna polityka generuje nowe miejsca pracy.
W przyszłości widziałbym pod Kielcami nie tylko lokalne lotnisko, ale nowoczesny lotniczy port towarowy – wśród tysięcy tirów jadących z Frankfurtu do Polski, duża część to samochody obsługujące tamtejsze lotnicze cargo. Budując nowoczesny port towarowy Polska może być dystrybutorem, dla połowy Europy, produktów przywożonych ze świata. Pod Kielcami, w Obicach, na 3 tys. hektarów taki port spełniający wszystkie światowe standardy można wybudować w trzy lata. Wokół takiego lotniska swoją lokalizację znajdzie wiele firm.
– Czy istnieje, Pana zdaniem, lekarstwo na kryzys?
– Jesteśmy państwem, które stanęło przed koniecznością zmierzenia się ze światowym kryzysem, a ja chciałbym, by Polska była jak Wielka Brytania, Szwecja, Niemcy, czy nawet Austria. Kryzys finansowo-gospodarczy i towarzyszący mu odpływ części dotychczas zainwestowanego w Polsce kapitału za granicę, pociąga za sobą likwidację miejsc pracy. W takim okresie wielkie znaczenie ma własny kapitał, oparty na rodzimej przedsiębiorczości. Konkurencyjna i silna gospodarka musi mieć swój fundament w takiej właśnie postaci.
Dzisiaj, przy optymistycznej wersji średniego wzrostu polskiego PKB o 2 proc. i stagnacji rozwojowej pozostałych krajów Europy, osiągniemy ich poziom gospodarczy za 40, 50 lat. Powiedzmy naszym dzieciom i wnukom, że będą już na zawsze europejskimi obywatelami drugiej kategorii.
A ja, na przekór wszystkim uważam, że kryzys gospodarczy jest naszą szansą: w moim przekonaniu można powalczyć, by zwiększyć PKB, ale potrzebna jest odwaga, kreatywna polityka, której dzisiaj rządzącym brakuje. Potrzebujemy działań prowadzących do obniżenia bezrobocie poprzez znaczne zwiększenie inwestycji. Jak to zrobić? Po pierwsze: podwyższyć podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) z 19 proc. na 40 proc. I po drugie: zaliczyć wszystkie inwestycje w koszty działalności tych podmiotów. Zlikwidować szarą strefę: po pierwsze – wprowadzić podatek obrotowy od dochodów w wysokości 10 proc.; po drugie: podnieść podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) z 18 proc. i 32 proc. na jedną stawkę 40 proc. i objąć tym podatkiem różnicę pomiędzy dochodami i kosztami. A za koszty uznać wszystkie udokumentowane wydatki, czyli np.: za chleb, za mieszkanie, za prąd, za lekarstwa, za bilet autobusowy itd.
Paweł Treger