Od kilku lat Kielce wabią miłośników zimowego szaleństwa, w krótkim czasie powstało tu kilka ośrodków narciarskich, i chociaż stoków w Kielcach i okolicy tej zimy raczej nie przybędzie, to na prawie wszystkich szykują się zmiany. Warto już teraz zapoznać się z nimi.
Najwięcej nowości czeka na narciarzy na lubianym przez rodziny Stadionie. Właściciele w ekspresowym tempie budują zarówno zaplecze jak i nowy wyciąg talerzykowy, dowożący na górę trasy zjazdowej. Zlokalizowano go po prawej stronie stoku. Długość zjazdu to 500 m, ale po wyburzeniu skoczni i usunięciu części drzew można tu jeździć w miarę komfortowo. W tym roku nie powinno być kłopotów z parkowaniem samochodów, bo przy wznoszonym na dole hotelu będzie ok. 50 miejsc parkingowych, a kolejny parking na 100 aut buduje miasto.
Na narciarzy czekać też będzie nowa, większa wypożyczalnia sprzętu. Od początku sezonu ma być czynna restauracja (zamiast dotychczasowego baru), jednak część hotelowa będzie dopiero na wiosnę.
Na kolejnym „:miejskim” stoku, Telegrafie, wielkich zmian nie będzie. Szykują się one dopiero w przyszłym roku, bo wtedy dzisiejszy orczyk zastąpi krzesełko. Wymagająca trasa dla lubiących wyzwania ma być czynna w grudniu, jak tylko pojawi się niska temperatura pozwalająca na śnieżenie. Oba ośrodki, poza armatkami, mają sztuczne oświetlenie i w czasie tygodnia proponują niższe ceny (w godz. 10-16).
Kolejna rodzinna propozycja to profesjonalnie zbudowany ośrodek w Niestachowie. Dysponuje on pięcioma wyciągami, stok jest szeroki, dłuższe trasy mają 450 i 430 m, a dzieci mogą się uczyć w specjalnym przedszkolu – w tym roku przybędzie w nim zabawek i pojawi się wyciąg taśmowy. Jak zwykle w wypożyczalni będzie nowy sprzęt.
O poprawę warunków jazdy dba także właściciel ośrodka w Krajnie. Obiecuje przed sezonem zlikwidować wypłaszczenie w środku trasy, które hamowało zjazd, a przy mokrym śniegu wręcz zatrzymywało jadących. Teraz jedna część trasy zostanie przeznaczona dla zaawansowanych, a dzieci i początkujący dostaną własny wyciąg taśmowy i miejsce do nauki. Wyciąg będzie miał 100 metrów długości i znajduje się po prawej stronie zjazdu. Instruktorzy w Krajnie są od dawna, ale o wydzielenie miejsca do nauki narciarze prosili od początku.
Wyciągi pozostaną te same: trochę wolne, ale za to nie szarpiace, długość trasy to 750 m. Na miejscu w wypożyczalni można dostać brakujące elementy lub cały komplet sprzętu.
Tumlin zaprasza na dwa wyciągi. Dla już jeżdżących ma, liczący 500 m, wyciąg talerzykowy oraz krótszy, 300-metrowy dla dzieci i początkujących. Stok jest szeroki, nie brakuje miejsc do parkowania a miejscowy bar serwuje dania regionalne.
Warto też przypomnieć dwa bardziej oddalone od Kielc, ale równie ciekawe stoki w Bodzentynie (najmłodszy, rozwijający się ośrodek narciarski chwalący się najpiękniejszym widokiem na Góry Świętokrzyskie) oraz w Bałtowie, gdzie stok jest kolejną atrakcją Jura Parku. Na minus Bodzentyna należy zaliczyć fakt, że stok, jakkolwiek ciekawie ukształtowany, jest dosyć wąski, na plus bardzo dobre jedzenie w barze. W Bałtowie są dwie trasy, ale łączą się na środku zjazdu. Atutem Bałtowa są inne atrakcje: dinozaury, rollecoaster, a także dobrze zaopatrzony bar.
Jak widać warto się wybrać na narty do Kielc, problemem może być jedynie decyzja, gdzie dzisiaj jeździć, bo stoków jest wiele, a wszystkie starają się spełnić oczekiwania narciarzy jak najlepiej.
Lidia Cichocka